Wszyscy moi znajomi doskonale wiedzą, jak nie cierpię, gdy ktoś mnie fotografuje. Jest takie ładne określenie dla kogoś, kto strzela miny. Mówi się, że ma plastyczną twarz. Ja też mam plastyczną twarz... plastyczną do kwadratu. I pewnie dlatego, mimo że bardzo podobały mi się LO wykonywane przez inne osoby, sama jakoś nie umiałam się na to zdobyć. Wolałam po prostu zostać przy moich kartkach, notesach i innych stworach, niż ozdabiać coś, co według mnie jest paszczakowate.
A potem sobie pomyślałam, że tak naprawdę chodzi o nabieranie do siebie dystansu. I o to też tak naprawdę chodziło, kiedy zakładałam ten blog. Żeby po prostu nie przeżywać każdej rzeczy, nie analizować każdej porażki, nie rozkładać wszystkiego na czynniki pierwsze. Pokazać kawałek siebie innym ludziom i nie bać się tego, że komuś się to nie spodoba. A poza tym każdy właściciel bloga doskonale wie, jak wielką radość sprawia każdy pozytywny komentarz. I choć na razie było ich tak niewiele, dziękuję za każde dobre słowo :-*
Więc wracając do kwestii nabierania dystansu do siebie. Postanowiłam zrobić swoje pierwsze LO. Pewnie dużym katalizatorem była paleta nr 6 w The Color Room. Bardzo spodobał mi się ten zestaw kolorów, zwłaszcza, że w tym roku choruję na niebieski. Wyszło średnio i chociaż parę rzeczy bym pozmieniała, podoba mi się klimat tego layouta. Jak widać na razie nabieram dystansu do Adaśka (który swoją drogą też jest mistrzem w strzelaniu min) i jego szalonego psa Tajfuna, ale może wkrótce zescrapuję jakąś moją fotografię.
Miłego dnia ;-)
piękny...!
OdpowiedzUsuńwygląda jak na tkaninie, i cudne przeszycia...! :)