piątek, 21 maja 2010

Taka mała karteczka...

... a pomieści mnóstwo dobrych życzeń ;-)

Znalazłam kiedyś w internecie kurs na wybuchową karteczkę (tłumacząc dosłownie z angielskiego). Niestety gdzieś zapodziałam linka, ale z samego pomysłu korzystałam już kilka razy, więc postaram się odtworzyć kurs krok po kroku. Mam nadzieję, że będzie to zrozumiałe...

Na początek potrzebujemy kwadratowy arkusz papieru. Mój ma 15x15 cm. Papier nie może być za gruby, bo w przeciwnym razie będzie się nieładnie zaginał.



Kwadrat zaginamy wzdłuż obu przekątnych i w połowie jednego z boków.



Następnie składamy papier tak, by powstał trójkąt.



Rogi trójkąta zaginamy do środka tak, by ich końce sięgały połowy boków.



Po zagięciu jednego rogu, kartka wygląda tak:



Kartka z dwoma zagiętymi rogami:



Po zagięciu wszystkich czterech rogów otrzymujemy gotową karteczkę.



Teraz wystarczy dodać tylko kawałek wstążki...



... oraz okładkę. Kartka wygląda lepiej, jeśli okładka jest trochę większa, dlatego dodaję po 1 mm do każdego boku, czyli wymiary mojej okładki to 15,1x7,6 cm.



Okładkę ozdabiamy.



Jeśli rozłożymy karteczkę, w środku znajdziemy duuużo miejsca na życzenia. Środek oczywiście można dodatkowo ozdobić. Kartka może służyć też jako bilecik do prezentu.



Pozdrawiam :-)

Sztuka nabierania dystansu...

Wszyscy moi znajomi doskonale wiedzą, jak nie cierpię, gdy ktoś mnie fotografuje. Jest takie ładne określenie dla kogoś, kto strzela miny. Mówi się, że ma plastyczną twarz. Ja też mam plastyczną twarz... plastyczną do kwadratu. I pewnie dlatego, mimo że bardzo podobały mi się LO wykonywane przez inne osoby, sama jakoś nie umiałam się na to zdobyć. Wolałam po prostu zostać przy moich kartkach, notesach i innych stworach, niż ozdabiać coś, co według mnie jest paszczakowate.

A potem sobie pomyślałam, że tak naprawdę chodzi o nabieranie do siebie dystansu. I o to też tak naprawdę chodziło, kiedy zakładałam ten blog. Żeby po prostu nie przeżywać każdej rzeczy, nie analizować każdej porażki, nie rozkładać wszystkiego na czynniki pierwsze. Pokazać kawałek siebie innym ludziom i nie bać się tego, że komuś się to nie spodoba. A poza tym każdy właściciel bloga doskonale wie, jak wielką radość sprawia każdy pozytywny komentarz. I choć na razie było ich tak niewiele, dziękuję za każde dobre słowo :-*

Więc wracając do kwestii nabierania dystansu do siebie. Postanowiłam zrobić swoje pierwsze LO. Pewnie dużym katalizatorem była paleta nr 6 w The Color Room. Bardzo spodobał mi się ten zestaw kolorów, zwłaszcza, że w tym roku choruję na niebieski. Wyszło średnio i chociaż parę rzeczy bym pozmieniała, podoba mi się klimat tego layouta. Jak widać na razie nabieram dystansu do Adaśka (który swoją drogą też jest mistrzem w strzelaniu min) i jego szalonego psa Tajfuna, ale może wkrótce zescrapuję jakąś moją fotografię.




Miłego dnia ;-)

czwartek, 20 maja 2010

Jeansowa kieszonka

Bardzo lubię kartki w formie kieszonek, takie pozszywane z trzech stron z wysuwanym ze środka tagiem, o na przykład takie czy takie. Ta jednak jest trochę inna, prawdziwie kieszonkowa, a granatowy ingres bardzo przypomina mi jeans. Do tego jeden z moich ulubionych zestawów kolorystycznych, taki trochę "klasyk".





No i motylki - w sam raz na wyzwanie na portalu Polki Scrapują. A że motyle bardzo lubię, to myślę, że na tej jednej kartce się nie skończy.

Pozdrawiam ;-)

środa, 19 maja 2010

W morskich klimatach

To moje drugie wyzwanie na portalu Polki Scrapują, tym razem w kategorii Mixed Media. Temat zadania brzmiał: rzeczy znalezione.

Ja znalazłam:
- kawałek tektury schowany za szafką, wśród sterty brystoli;
- gazę w domowej apteczce;
- skrawki rustykalnej kanwy w pudełku z przyborami do haftowania i niebieską mulinę;
- kawałeczek wstążki z bukietu;
- małe kawałki bursztynu w butelce z nalewką ;-) i duże wśród materiałów do robienia biżuterii;
- muszelki własnoręcznie zbierane na plaży we Władysławowie;
- pocztówkę - wiem, że zbieranie pocztówek z miejsca, w którym właściwie się mieszka jest trochę dziwne, ale... teraz przynajmniej mam usprawiedliwienie ;-)

Dodałam do tego trochę farby akrylowej, lakier do spękań, przeźroczystą konturówkę do szkła (którą jak zwykle słabo widać na zdjęciach, ale mimo to jest) i notesik z karteczkami samoprzylepnymi.

Wyszło to:




Zapiśnik do powieszenia na ścianie z miejscem na przymocowanie długopisu.

Pozdrawiam ;-)

sobota, 15 maja 2010

Love różowe ;-P

Dzień Matki kojarzy mi się niezmiennie z laurkami w kształcie serca. I moja kartka dla mamy też jest taka serduszkowa właśnie, chociaż pewnie bardziej zaawansowana technicznie niż cudactwa, które kiedyś produkowałam w szkole na lekcjach plastyki.

I oczywiście serduszko jest różowe, bo nie wiedzieć czemu, okazałam się być nagle wielką amatorką różu. Papierów, kwiatków, tuszy, wstążeczek, ćwieków, cekinów i innych cudactw mam w tym kolorze całe mnóstwo. I pewnie, gdybym się w końcu wzięła za to wszystko, każdy mój post byłby różowiutki.







A karteczka doskonale pasuje do wyzwania Scrapujących Polek, więc tam też ją zgłaszam.

Pozdrawiam ;-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...