sobota, 4 kwietnia 2020

3/2020 Box jest bordowy a dom dziś trochę za ciasny

Dzisiaj dopadła mnie trochę chandra kiszenia się w domu. (Tu trzeba wyjaśnić, że post piszę w środku nocy, na blogu za to wyświetli się rano, wiec to postowe dziś to właściwie moje wczoraj.) I chociaż po trochu zgadzam się z Olgą Tokarczuk, że dla introwertyka cała ta sytuacja jest lekką ulgą od ekstrawertycznego świata, to jednak w moim wypadku jest to ulga nieco pozorna.

Nie zrozumcie mnie źle, kocham moją rodzinę i przez większość czasu, siedzenie z nimi w czterech ścianach nie wywołuje u mnie jakichś nieprzyjemny sensacji żołądkowych. Nie jesteśmy żadną familią z obrazka, bądźmy szczerzy. Kto zna nas trochę bliżej ten wie, że naprawdę wybuchowa z nas mieszanka  i niekiedy powietrze w naszym domu jest naprawdę gęste od napięcia. Przez większość czasu mimo wszystko koegzystujemy w harmonii, jednak są takie dni, kiedy każdemu puszczają nerwy. I są też takie dni, kiedy jedyną osobą, na której towarzystwo mam ochotę, jestem ja sama. 

Myślę, że w takich momentach każdy, nawet największy dom, mógłby być dla mnie za ciasny i przeludniony, a w obecnej pandemicznej sytuacji mam poczucie, że naprawdę nie mam dokąd uciec. Do tego moje nadwrażliwe zmysły działają na obrotach podwyższonych przez buzujące w środku napięcie. Wszystko jest zbyt głośne, zbyt kolorowe i za bardzo śmierdzi. Moja mama stwierdziła, że w sumie ja przecież niewiele z tego domu wychodzę (urok pracy i mieszkania w jednym miejscu), więc nie bardzo rozumie, o co chodzi. To prawda, ale subtelna różnica polega na tym, że zazwyczaj wychodzą wszyscy inni i wtedy ja jakoś łatwiej mogę zaczerpnąć powietrza i posłuchać jak w ciszy oddychają ściany domu.

Dzisiaj trochę mnie przydusiło i wszystkie plany spaliły na panewce. Coś wybuchło, mleko się rozlało, bez trzaskania drzwiami, ale z głośnym tupotem zawinęłam się w kłębek, trochę odwodniłam oczami i poużalałam się nad sobą. Potem wygrzebałam się spod koca, a teraz siedzę i piszę. 

Nie mam na dzisiaj nic nowego, ale, skoro coś wybuchło, jest exploding box - taki suchar, mało śmieszna zabawa słowami. Zrobiłam go dużo wcześniej, na ślub sprzed czasów zarazy i pokazałam nawet na blogu Rapakivi. Zaproszenia były na bordowej bazie, z kremowym papierem i złotym akcentem w postaci delikatnego sznureczka. Pomyślałam więc, że fajnie, jeśli pudełko będzie nawiązywać do nich kolorystycznie. Czasami wgląd w zaproszenie (te akurat były mojego autorstwa) bardzo ułatwia sprawę. Poza tym osobiście mam wrażenie, że jeśli będę trzymać się kolorystyki wybranej przez państwa młodych, box czy kartka w sposób oczywisty przypadnie im do gustu. Czy tak jest rzeczywiście, nie wiem, ale lubię wierzyć, że ma to jakiś sens.


Lubię bardzo ten koronkowy wykrojnik. Czasem aż go nadużywam, nie mając przy tym zupełnie żadnych skrupułów. Wykrojniki eksploatuję aż do obrzydzenia, bo kupuję je dość rzadko. Jeśli naoglądam się ich zbyt dużo, nie potrafię się na nic zdecydować. Za to cieszą mnie bardzo mające miejsce kilka razy do roku odwiedziny Ani-Rudolpha, która przyjeżdża zawsze z małym fragmentem swoich scrapowych dobroci i jeszcze do tego wytnie i wyciśnie mi małe co nieco ;) Tym razem odwiedziny odwleką się w czasie, ale na szczęście mam jeszcze niemały zapas rudolphowych dobroci ;)

Z wykrojnika skorzystałam dlatego, że bordowego koloru było mi trochę za dużo, a wycięcie wzoru w papierze scrapowym i delikatne odsłonięcie kontrastującej bazy nadało całości delikatności. Zresztą wszystkie odcienie czerwieni to dla mnie trudny temat i wciąż nieudolnie się w nim ćwiczę.


Listki są z mojego ukochanego listkowego Jolly&Bright #2. Cieszę się, że mam pochowane jeszcze sporo "makulatury" z druku (czyli tych papierów, które są potrzebne do rozruchu maszyn drukarskich i które nie zawsze są stuprocentowo wartościowe), bo nie wyobrażam sobie, że mogłoby mi tego papieru zabraknąć.


A box jest serduszkowy, na serduszkowej bazie. Serduszka dodatkowo ozdobiłam wycinankami, bo jakoś znowu ciążyło mi to bordo.


Na środku boxa umieściłam kompozycję z kwiatów.


A na ściankach tekturki i inne drobnostki:




No i to by było na tyle. 

Życzę Wam miłego dnia, a więc sobie dobrej nocy.


Tradycyjnie lokuję produkty z Rapakivi:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...